Nie będę ukrywał, że do napisania tego tekstu skłonił mnie opublikowany właśnie raport Wojciecha Białka „Przewodnik po rynkach / Z obligacji skarbowych do akcji”. Szczególnie inspirujące było zdanie: „Zgodnie z bazowym schematem rotacji aktywów w ramach cyklu koniunkturalnego hossa powinna się teraz przenieść z obligacyjnej części rynku kapitałowego na jego część akcyjną.”
Patrzę na schemat (grafika zapożyczona z blogu Wojciecha Białka ):

I najwyraźniej cos mi się nie zgadza. A ta niezgodność skłoniła mnie do polemiki. Wedle powyższego schematu, hossa na akcje jest poprzedzona dołkiem w zakresie wzrostu PKB i zniżkującą inflacją. Ale to przecież nie jest stan jaki mamy. Mamy spadające tempo wzrostu PKB – jeżeli pominiemy jednorazowy wyskok w III kwartale 2017, to od II kwartału 2018. Dołka jeszcze nie osiągnęliśmy. Należy się go spodziewać raczej dopiero w roku przyszłym.

Mamy też rosnącą inflację, od początku roku. Na razie też nie widać zakończenia cyklu jej wzrostu.

Co oznacza, że nie możemy znajdować się dezinflacyjnej fazie spowolnienia gospodarczego, ale jesteśmy w innym miejscu cyklu: Inflacyjnej fazie spowolnienia gospodarczego. A zatem mielibyśmy jeszcze około roku, żeby znaleźć się w miejscu, które obecnie diagnozuje Wojciech Białek – jako czas na kupno akcji. Sygnałem do tego byłoby dopiero minięcie dołka cyklu spowolnienia wzrostu PKB i górki cyklu inflacyjnego. Tym samy, że czas nie na akcje, ale raczej na obligacje o zmiennym oprocentowaniu.
Oczywiście nie wszystko nam się tu zgadza. Wojciech Białek ma rację, wskazując że mamy rekordowo niskie rentowności obligacji skarbowych, co teoretycznie należałoby interpretować jako hossę na rynku obligacji. Odpowiedź być może znajdziemy pośrednio w tekście pana Wojciecha. Otóż analizuje on głównie rynek USA, a polski tylko poprzez odniesienie. Wydaje się jednak, że Polska oderwała się w wielu segmentach rynku od trendów światowych. Niestety, nie świadczyłoby to najlepiej o kondycji polskiego rynku kapitałowego.
A zatem moja teza jest taka: nasze obligacje były nabywane przez inwestorów zagranicznych i podlegały ogólnoświatowym trendom – hossie na rynku obligacji. Reszta rynku jest jaka jest – nieco oderwana od światowych tendencji i w rezultacie w innej fazie cyklu.
Paweł Zaremba-Śmietański