Wedle opinii uznanych ekonomistów: Jerzego Hausnera i Mirosława Gronickiego, grozi nam zjawisko stagflacji. Stagflacja jest połączeniem równoczesnego występowania w gospodarce stagnacji i wysokiej inflacji. Jest to stan w gospodarce wysoce niekorzystny, z którego trudno wyjść, używając typowych narzędzi banku centralnego. Bo z jednej strony, aby pobudzać gospodarkę, powinno się prowadzić łagodną politykę pieniężną, w tym w szczególności utrzymywać niskie stopy procentowe, a z drugiej strony aby ograniczać inflację powinno się politykę pieniężną zaostrzać.
Nie da się ukryć, że istotnie mamy obecnie stan rosnącej inflacji oraz słabnącego tempa wzrostu gospodarczego. Na razie jeszcze można to uznać za zjawisko cykliczne, o którym wspominałem we wcześniejszych wpisach. Ale mimo wszystko jest powód do niepokoju, że na tym się nie skończy. Głównym źródłem niepokoju jest wysoki poziom sztywnych wydatków budżetowych, wynikający z transferów socjalnych. Transfery socjalne, to nic innego jak przekazywanie pieniędzy od pracujących i dobrze zarabiających do niepracujących i słabo zarabiających. A część tych środków jeszcze ginie w machinie państwowej jako koszty prowadzenia tych transferów.
Do tego dochodzi wzrost cen energii elektrycznej. Jako że energia elektryczna używana jest wszędzie, jest to poważny czynnik napędzający inflację. Do tego, jako czynnik powodujący wzrost kosztów przedsiębiorców, osłabia ich pozycję na rynkach międzynarodowych. Dochodzi jeszcze deklarowany wzrost płacy minimalnej, przynoszący analogiczne skutki w zakresie inflacji i spowolnienia gospodarczego. Spadek transferów z UE, wynikający zarówno z zamykania obecnej perspektywy budżetowej, jak i z ryzyka stopniowego odcinania Polski od takich transferów. Słabnąca pozycja finansowa samorządów, zaostrzanie polityki fiskalnej, obawy przedsiębiorców przed inwestowaniem, odcinanie się od kapitału międzynarodowego… Wystarczy? Bo listę ryzyk można by jeszcze ciągnąć.
Warto wspomnieć, że wedle ekonomistów szkoły austriackiej sam wzrost podaży pustego pieniądza nie powoduje realnego wzrostu popytu na dobra i usługi. Wzrost ten może być osiągnięty wyłącznie przez zwiększenie produkcji. Osiągniętym efektem podaży pustego pieniądza może być jedynie wzrost cen. Wedle Hausnera i Gronickiego, spowolnienie gospodarki z kolei musi spowodować wzrost deficytu budżetowego i będzie dodatkowym czynnikiem inflacyjnym. Czyli stan wysokiej inflacji i stagnacji gospodarczej może trwać długo, jako wzajemne zapętlenie. Najbardziej ucierpi zwykły konsument. Jednym z efektów będzie spadek realnej wartości środków przechowywanych na lokatach. Jeżeli ktoś chce tego uniknąć, powinien się rozglądać za innymi możliwościami inwestycyjnymi.
Paweł Zaremba-Śmietański