Inwestowanie w czasach zarazy

17 mar 2020

Temat cykli koniunkturalnych już kiedyś był na tym blogu poruszany. Obawiam się jednak, że w panice związanej z epidemią koronawirusa, zapomnieliśmy o fakcie, iż pewne zjawiska się powtarzają w sposób cykliczny. Powiecie pewnie, że teraz sytuacja jest inna, bo mamy zarazę. Ale to, że „teraz jest inaczej” też się cyklicznie powtarza. I to z reguły poprzedzając okresy przełomowe. Zresztą ponawia się z reguły w dwóch charakterystycznych momentach. Po pierwsze przed szczytami (koniunktury, hossy itp) pojawia się wiara, iż dawne prawa przestają obowiązywać, bo wchodzimy w nową epokę. I odwrotnie, w czasach dołków (bessy, depresji gospodarczej, najwyższej inflacji), zaczyna się pojawiać odczucie, że „teraz jest inaczej” – w sensie, że takiej klęski nie mieliśmy jeszcze nigdy. Co ciekawe, te odczucia, iż „teraz jest inaczej” są oparte na zupełnie racjonalnych przesłankach.

Pamiętam, jak zachowywały się rynki w roku 2000 – gdy upowszechniała się gospodarka internetowa. Rynki finansowe, a nawet gospodarka przestały się zachowywać racjonalnie – i to wcale nie dotyczyło tylko drobnych inwestorów. Spółki internetowe a nawet informatyczne zaczęto wyceniać inaczej niż inne firmy do tej pory– nie przez spodziewane zyski czy przepływy pieniężne, ale np. przez liczbę klientów. Giełda wprowadziła specjalny indeks – TechWIG, który właściwie stał się głównym obserwowanym indeksem. Wystarczyło też, by firma zapowiedziała jakieś plany związane z Internetem lub informatyką, by kurs akcji wystrzelił w górę.

Z drugiej strony w roku 2008 mieliśmy nawrót sytuacji, „teraz jest inaczej” w drugą stronę. Powszechna była wizja końca świata finansów, wieloletniego kryzysu gospodarczego, niewypłacalności państw, końca strefy euro. I wszelkich innych możliwych klęsk gospodarczych. Nieco później TFI Opera Maciej Rybiński wprowadzili na rynek fundusz Eurogeddon, który miał zarabiać na zapowiadanych klęskach. Tych nieszczęść nie było, fundusz nie zarobił i został w końcu zlikwidowany.

Co ważne, te twierdzenia, iż „teraz jest inaczej” nie było pozbawione racjonalnych podstaw. Istotnie, w roku 2000 rozwijał się nowy, kluczowy segment gospodarki. Obecnie światowe firmy o największej kapitalizacji to giganci informatyczni. Również kryzys finansowy i gospodarczy po roku 2008 nie był wymysłem – choć skutki były dalece przeszacowane.

Więc to, iż „teraz jest sytuacja szczególna”, jest po zjawiskiem normalnym i cyklicznym. I  z tej perspektywy powinniśmy na to patrzeć. Rynki poruszają się pomiędzy manią a depresją – jak to kiedyś powiedział Warren Buffet. Po prostu w pewnym momencie rynki dojrzewają do manii – a wtedy wszystko jest interpretowane w sposób pozytywny. Za parę lat przychodzi pora na cykl depresji – i wtedy fakty są odbierane z perspektywy czarnowidza. Obecne depresja koronowirusowa, jest częścią tego starego cyklu.

Nie znaczy to, że koronowis nie jest zjawiskiem faktycznym. Nie chodzi o to, że nie wywrze istotnego wpływu na zachowania ludzi, na gospodarkę, na notowania, stopy procentowe… Owszem, wywrze. Jednak chodzi o to, że za chwilę wpadniem w inny cykl. Zapomnimy o tym, że „teraz jest inaczej” z powodu koronawirusa i okaże się, że „jest inaczej”, ale dlatego że z jakiegoś powodu perspektywy są nadzwyczajne.

W którym miejscu zatem jesteśmy dziś? Oczywiście, jak zawsze przy atmosferze nadzwyczajnej sytuacji – jaką mamy dzisiaj, jesteśmy blisko jakiegoś punktu przełomowego. Jaki to punkt przełomowy, obrazuje poniższy rysunek zaczerpnięty z portalu DNA rynków.

Wykres zaczerpnięty z:

Zbliżamy się mianowicie do prawego ramienia narysowanego krzyża. Niedługo czeka nas maksimum inflacji, przed nami okres spowolnienia gospodarczego. Najlepszą inwestycją na ten okres są, jak pokazuje schemat, już nie gotówka, ale instrumenty dłużne.

Paweł Zaremba-Śmietański

Powiązane Posty

W co obecnie inwestować?

Parokrotnie przy różnych okazjach odwoływałem się do klasycznego modelu doboru aktywów w zależności od fazy gospodarki, w której się obecnie znajdujemy. Przypomnę, że ten model wygląda tak: W jakim miejscu obecnie się znajdujemy? Niewątpliwie albo mamy za sobą...

Inflacja głupcze

Mam przeczucie, graniczące z pewnością, że niniejszym tekstem narażam się jakiejś grupie kredytobiorców. Niestety, taka konstatacja nie powinna analityka powstrzymywać od głoszenia poglądów, co do których jest przekonany. Uparcie wraca na papier temat inflacji. W tym...

Wojna na Ukrainie – zagrożenie, czy okazja?

Tytuł może wydawać się niestosowny, bo jak można traktować tak tragiczne wydarzenie, jak wojna, jako okazję. Ale taka już niewdzięczna rola analityka, iż odkładając na bok aspekty moralne, musi skupić się na ekonomii i rynku inwestycyjnym. Traktowanie wojny jako...